Thursday, July 17, 2014

...trwają po nas tylko chwilę

Jestem księgą, w której różni ludzie zapisują paznokciami, dłonią, sznurem i zębami własne rozdziały.

Odcisk liny na skórze to jedna z piękniejszych oznak BDSMu moim zdaniem. Trwa tylko chwilę, ale wygląda, jak by jeszcze trzymały niewidoczne objęcia, zupełnie jak ślady po fiszbinach gorsetu na brzuchu.

Dawno temu myślałam sobie: rób ze mną co chcesz, ale nie zostawiaj śladów. W zasadzie nie wiem dlaczego - nie chciałam się tłumaczyć? A może byłam zaborcza wobec mojego ciała, chciałam, by je mieli tylko na chwilę, w której byliśmy razem i ani dnia dłużej?

Kiedy spędziłam pierwszą noc z moim Sol zostawiłam mu na plecach znaki paznokci, małe, czerwone półksiężyce zdobiące całą górną połowę pleców. Bolały i piekły jeszcze dzień później, schodziły przez tydzień.

Zazdrościłam mu, że ma czym mnie wspominać.

Potem, gdy zaczął się mój związek z Merkurym zastanawiałam się jak będzie, kiedy przywiozę jakieś ślady z jednego miejsca do drugiego. Może było we mnie zmartwienie społecznych, terytorialnych ról.

W ciągu jednego tygodnia najperw przywiozłam trzy małe sińce na ramieniu, dokładnie pod sobą. Sol uśmiechnął się tylko pod nosem. Tydzień później Merkury spojrzał na mnie porozumiewawczo patrząc na ślady po kajdankach na moich nadgarstkach.

Teraz z kolei wiozę do Larundy ślad liny Merkurego i ślady zębów mojego poliprzyjaciela i z pełną świadomością cieszę się z kolekcji śladów jak z kolekcji znaczków.

Nie, nie chcę ich zbierać dla samego zbierania śladów, ale wspomnienia, które przywołują, są niesamowite.

Obrazy w pamięci mają jednak przewagę nad tymi na ciele - trwają o wiele dłużej.